Granit Roztoka - strona oficjalna

Pierwsze minuty spotkania to spokojna gra obu zespołów, zarówno Granit jak i KS bał się otworzyć tak by nie popełnić jakiegoś głupiego błędu w defensywie co skutkowało by golem dla przeciwnika. Strzałów z dystansu próbowali Arek Arendarczyk i Arek Szutenbach, ale albo były one za lekkie, albo niecelne. Nasza drużyna próbowała również grać bokami, ale wrzutki bocznych obrońców i pomocników nie dochodziły do celu. Pierwszą stuprocentową okazję zmarnował Arek Arendarczyk, którego idealnie wypatrzył Patryk Krzywania, ale nasz napastnik przegrał pojedynek 1 na 1 z Mariuszem Pokorą. Po tej akcji kibice zgromadzeni na stadionie w Roztoce mieli nadzieję, że za chwile Granit obejmie prowadzenie, a tymczasem kapitalną okazję zmarnowali goście. W sytuacji sam na sam, napastnik KS - u minął Trawkę i wydawać by się mogło, że musi umieścić piłce w siatce, na szczęście dla gospodarzy trafił w boczną siatkę. Chwilę później kolejną doskonałą okazje mieli gospodarze. Arek Arendarczyk dograł piłkę z prawej strony w pole karne, a tam "Szuti" próbował strzału z pierwszej piłki, ale trafił ją nieczysto i futbolówka przeszła obok bramki. W 35 minucie goście objęli prowadzenie. Cała akcja potoczyła się lewym skrzydłem. Grzegorz Jarzębowski otrzymując piłkę wjechał z nią w pole karne i uderzył po długim słupku po rękach Trawki. Granit miał swoje sytuację, ale to goście objęli prowadzenie. W 40 minucie długie podanie do Arka Szutenbacha, ten wyprzedził obrońcę gości, ale nie zdołał już minąć wychodzącego z bramki Pokorę, próbował oddać strzał, ale trafił w bramkarza gości. Trzy minuty później Arek Szutenbach zabrał piłkę bramkarzowi, który nie trzymał jej w rękach - miała ona kontakt z ziemią, ale arbiter dopatrzył się przewinienia naszego napastnika. Do przerwy 0:1. Początek drugiej połowy należał zdecydowanie do gospodarzy. W 52 minucie Arek Arendarczyk dośrodkował z rzutu wolnego w pole karne, a tam do piłki doszedł Kamil Orda i oddał strzał głową, ale piłka na nasze nieszczęście trafiła w poprzeczkę. W 60 minucie sędzia wskazał na wapno za zagranie piłki ręką piłkarza z Walimia. Goście długo protestowali, ale arbiter decyzji nie zmienił. Do piłki podszedł Arek Arendarczyk i pewnym strzałem w okienko wyrównał wynik meczu. Pięć minut później Granit wyszedł na prowadzenie. Długą piłkę w pole karne posłał Bartek Ślęczka, Arek Arendarczyk zgrał ją do Arka Szutenbacha, a "Szuti" dołożył tylko głowę i golkiper KS - u musiał po raz kolejny wyciągać futbolówkę z siatki. Rozbita drużyna KS - u jeszcze dobrze nie otrząsnęła się po dwóch ciosach, a już dostała kolejny. Lewą stroną pomknął wprowadzony chwilę wcześniej Andrzej Krzemień, minął jednego rywala i wyłożył piłkę do pustej bramki Arkowi Arendarczykowi, który nie miał problemów z dopełnieniem formalności. Po 70 minutach 3:1. Granit zaczął grać nieco spokojniej, nie próbował już tak często atakować, skupił się bardziej na mądrej defensywie. Drużyna z Walimia odkrywała się coraz bardziej, a nasz zespół szukał okazji w kontrach. W 89 minucie gola kontaktowego zdobył Sebastian Głogowski, który wykorzystał błąd w ustawieniu obrony roztockiej drużyny. W 90 minucie po krótko rozegranym rzucie wolnym okazję mieli jeszcze goście, ale nikt nie zdołał zamknąć akcji. W 94 minucie lewą stroną popędził Daniel Nadybał, mając dużo czasu dobrze dograł do Radka Jasińskiego, ten zgrał piłkę do Andrzeja Krzemienia, a popularny "Chińczyk" strzałem głową dokończył dzieła zniszczenia.
Granit po dobrym meczu wygrał z KS - em Walim 4:2. Kolejna szansa na zdobycie trzech oczek już w czwartek. W Nowicach zmierzymy się z tamtejszym Venus - em. Początek meczu o godz. 17:00.